|
LOSTfan Sezon Drugi
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rachel Fox
Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:59, 25 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
[Rachel zaśmiała się.]
<Kim> A ty co robiłaś zanim wylądowałaś na wyspie?+-
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kimberly Anderson
Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sydney (Australia)
|
Wysłany: Nie 12:02, 25 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
<Rachel> Cóż, byłam wizażystką w Operze w Sydney. Nie wszystkim to zajęcie wydaje się ciekawe. Ale dużym plusem było to, że miałam dostęp do wszystkich najnowszych kosmetyków[zaśmiała się] +-
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Chuny Parks
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sydney (Australia)
|
Wysłany: Nie 12:22, 25 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
[Słuchała go niczym zahipnotyzowana. Jego głos i uczucie z jakim opowiadał o swojej żonie i córce oczarowały ją i sprawiły, że nie mogła oderwać od CJ-a oczu. Wzdychała za każdym razem gdy jej serce przepełniała zazdrość. Czemu jej małżeństwo nie mogło być takie wspaniałe? Gdy poprosił by opowiedziała coś o sobie, spuściła wzrok speszona i zawstydzona. Przysunęła się bliżej niego, żeby nikt poza nim nie słyszał jej opowieści. Nie potrafiła tego zrozumieć, ale CJ jako jedyny na tej wyspie w tak krótkim czasie zdołał wzbudzić w niej pełne zaufanie.]
[Uniosła przed jego twarz swoją dłoń, ze złotą obrączką na palcu.]
<CJ> Jak widzisz jesteśmy w całkiem podobnej sytuacji. Jestem mężatką niecałe cztery lata i niestety nie mam takiego komfortu by powiedzieć, że mojego męża poznałam w normalnych okolicznościach. Widzisz... [Nabrała głęboko powietrza.] Byłam stewardessą na pokładzie samolotu, którym Scott, mój mąż, leciał. Pewnie nic by między nami nie było, gdyby w trakcie lotu samolot nie został porwany. Scott był kiedyś agentem FBI, więc pomógł mi uratować samolot i pasażerów... [Wpatrzyła się w CJ-a, po czym wzruszyła ramionami.] Tak, wiem jak bardzo to brzmi idiotycznie. No ale cóż, takie wydarzenia zbliżają ludzi, a nas doprowadziły one do ołtarza. Niestety, nasze małżeństwo nie należało do zbyt udanych - owszem miało tysiące wspaniałych i przepięknych chwil, ale tyleż samo, jeśli nie więcej, było chwil przykrych... Wolałabym jednak o tym nie mówić jeśli nie masz nic przeciwko. W każdym razie jesteśmy nadal małżeństwem. [Uśmiechnęła się blado, choć sama nie była już tego taka pewna.]
[Spuściła wzrok nie wiedząc co jeszcze powiedzieć CJ-owi. W jej małżeństwie wydarzyło się wiele, ale tego nie chciała mówić nikomu. Posłała mężczyźnie smutny uśmiech.]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Julie-Ann Parsons
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Los Angeles/Sydney
|
Wysłany: Nie 12:28, 25 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Matthew Sanze napisał: | Julia, będziemy się przytulać?
[ Ucieszył się, że Julie mimo swego uporu przyjęła jego przeprosiny. ]
<Julie> No cóż, chyba dopiero teraz to do mnie doszło. Jej zatwardziałość jest nie do pokonania.. Walka z nią, to jak walka z wiatrakami.. +- |
Matt, raczej nie.
<Matthew> Ale z drugiej strony, gdybyśmy byli na jej miejscu, czyż nie zachowywalibyśmy się podobnie, o ile nie identycznie? To zależy od charakteru. Wierz mi, ambicja potrafi sprawić, że człowiek staje się twardszy od skały... [Zamilkła wpatrując się w Matta. Jeśli pamięć jej nie zawodziła, była to pierwsza normalna rozmowa między nią a nim, odkąd rozbili się na tej przeklętej wyspie.]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Matthew Sanze
Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toronto, Canada
|
Wysłany: Nie 13:16, 25 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Okej, to usiądę obok Ciebie.
[ Matt powoli zbliżył się do Julie i usiadł obok niej. ]
<Julie>Ambicja.. Chora ambicja.. ++ [ Rzucił, po czym energicznie wypuścił z płuc powietrze. Siedzieli chwilę w ciszy. ]
<Julie>Cieszę się, że w końcu znaleźliśmy wspólny język, a teraz pewnie chcesz zostać sama.. +- [ Powiedział, po czym wstał, dotknął ramienia Julie i mrugnął oczyma na pożegnanie. Skierował się przez dżunglę ku wejściu do jaskini. ]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jessica Starsky
Dołączył: 17 Sty 2007
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Canberra (Australia)
|
Wysłany: Nie 13:35, 25 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Robert Douglas napisał: | [Robert starał się być miły, jednak nie mógł, gdy Jessica zapytała się go o Chuny.]
<do Jessici> To nie twój interes co zaszło między nami! [Wycedził przez zęby] A jeśli chcesz mieć miłą atmosferkę, to niech tamci się dogadają, bo też mają jakieś problemy! +- |
<Robert> Nic mnie nie obchodzą ich problemy. Niech rozwiązują je między sobą. ++
[ Jessica wiedziała, że nic nie wyciągnie z Roberta. Postanowiła mu dać spokój.]
[ Jessica wstała i odeszła kawałek. Usiadła pod najbliższym drzewem. Była bardzo zmęczona. Po chwili usnęła oparta o pień drzewa.]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Meredith Moss
Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Townsville (Australia)
|
Wysłany: Nie 14:37, 25 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
[Meredith siedziała w jaskini, opierając się o skałę. Słyszała rozmowy dochodzące z okolic ogniska. Znudziło się jej to, więc podniosła się z ziemi i podeszła do nieprzytomnego Coreya.]
[Postanowiła przy nim posiedzieć. Miała pewność, że się do niej nie odezwie i nie będzie się nad nią litował. Westchnęła cicho.]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
CJ Holly
Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Los Angeles
|
Wysłany: Nie 19:51, 25 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
[CJ uważnie wysłuchał opowieści Chuny. Zmartwiło go to, że dziewczyna posmutniała. Nie był dobry w pocieszaniu ludzi, bo sam miał dosyć słodkie i lekkie życie.]
<Chuny> Nie martw się, jak wrócisz wszytsko będzie dobrze... Może nie powinienem tak mówić, ale warto w to wierzyć. Naprawdę. [lekko się uśmiechnął]
[nawet był gotowy przyjacielsko ją przytulić, ale uznał, że mogłaby źle to odebrać. W końcu znali się krótko. Zbyt krótko. Mimo to CJ uważał, że Chuny ma coś szczególnego w sobie. W każdym razie w ciągu tej krótkiej rozmowy obdarzył ją wielką sympatią]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lillian Sevigny
Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:18, 25 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
[Lilly przeprosiła Christiana na chwilkę, po czym udała się do jaskini, aby zobaczyć, jak miewa się Corey. W końcu rozbitkowie dużo zaryzykowali, zmierzając tutaj.. a on ucierpiał.]
[Weszła powoli do jaskini, gdzie zobaczyła leżącego Coreya i siedzącą Meredith. Lilly wiedziała, że jej nieśmiałość w w niczym nie pomoże, więc postanowiła pewnie rozpocząć -miała nadzieję- rozmowę.]
[Uklękła obok Coreya, opierając się o ścianę jaskini.]
<do Meredith> Jaki jest jego stan? Przeżyje?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Meredith Moss
Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Townsville (Australia)
|
Wysłany: Nie 20:24, 25 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
[Meredith usłyszała czyjeś ciche stąpanie i od razu rozpoznała w nim kroki Lilly. Nie unosiła jednak głowy. W krokach tej dziewczyny dostrzegła nieśmiałość, więc postanowiła nie traktować jej odgórnie.]
[Gdy usłyszała słowa Lilly, na jej ustach pojawił się ledwie zauważalny uśmiech. Dziewczyna przypominała swoim zachowaniem nastoletnią Meredith, jeszcze nie do końca zimną i obojętną na wszystkich ludzi.]
<Lilly> Jego stan jest stabilny. Teraz wszystko w porządku, ale ciężko będzie doprowadzić go żywego do tego ich obozu +- [położyła dłonie na kolanach.]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lillian Sevigny
Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:45, 25 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
[Lilly zmarszczyła brwi.]
<do Meredith> Trzeba będzie mu zrobić nosze.. żeby go donieść na plażę. Z tego co słyszałam czeka nas długa droga, więc.. [westchnęła cicho.]
<do Meredith> Gdzie został postrzelony? +-
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Meredith Moss
Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Townsville (Australia)
|
Wysłany: Nie 20:50, 25 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
[Meredith dłonią przejechała w dół po ramieniu Coreya. Wyczuła jego opatrunek. Wyobrażała sobie też, jak wielka musiała być jego rana.]
<Lilly> Lewe ramię. Widzisz ten opatrunek? Wyobraź sobie teraz jak wielka musi być ta rana... Pewnie nieźle go odrzuciło. +- [westchnęła.]
<Lilly> A na czym go tu przynieśli, jeśli nie na noszach? +- [dodała po chwili.]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lillian Sevigny
Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:25, 25 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
<do Meredith> Na noszach, owszem, ale lepiej je chyba teraz czy rano wzmocnić, aniżeli żeby w trakcie drogi szwankowały, prawda?
[Lilly spojrzała na opatrunek. Zrobiło jej się smutno na myśl o tym, że tam, po drugiej stronie wyspy, ktoś na niego czeka, po czym skarciła się w myślach. Miała nadzieję, że jej czarne myśli się nie spełnią.]
<do Meredith> Meredith.. studiowałaś medycynę, prawda? [zapytała cicho.]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Meredith Moss
Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Townsville (Australia)
|
Wysłany: Nie 21:30, 25 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
[Meredith dosłyszała w cichym głosie Lillian odrobinę smutku. Westchnęła cicho i powoli.]
<Lilly> Tak, skończyłam medycynę. Inaczej bym przy nim nie siedziała, bez obaw +- [przerwała na chwilę.]
<Lilly> I trochę więcej wiary we wszystko +- [dodała po chwili, zastanawiając się, czemu to mówi.]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lillian Sevigny
Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:36, 25 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
[Lilly uśmiechnęła się blado.]
<do Meredith> Nie, nie o to mi chodzi.. Chciałam zapytać jakiegoś lekarza, czy... czy.. [przygryzła wargę. Trudno jej było o tym mówić].. czy choroba Parkinsona jest uleczalna? [zapytała szybko, na jednym wydechu.] Może nie uleczalna, ale... jak długo można z nią żyć?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|