|
LOSTfan Sezon Drugi
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Administracja
Administrator
Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 23:56, 28 Sty 2007 Temat postu: Noc Dnia 35 i Dzień 35 (02x01): Druga Strona Wyspy |
|
|
Temat dla wszystkich wątków rozgrywających się po drugiej stronie wyspy - Wyprawa Julie-Ann i nowi rozbitkowie.
Przyjemnego pisania.
NA NAPISANIE ODCINKA JAK ZAWSZE MAMY DWA TYGODNIE
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Robert Douglas
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:43, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
[Płonące szczątki tratwy rozświetlały ciemność nocy. Ta odrobina światła ułatwiała Robert'owi ratowanie Corey'a. Robert starał się, by Corey odzyskał przytomność. Jednak mimo wysiłku, praca szła na marne. Nie potrafił. Rana była zbyt głęboka, w dodatku brak jakichkolwiek leków czy narzędzi nie ułatwiało sprawy. Nie pozostało nic innego, jak tylko ogłosić zgon. Ale jak to powiedzieć IM?]
== Słuchajcie, stan Corey'a jest krytyczny i wtych warunkach nie da się nic zrobić... Przykro mi... +-
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Chuny Parks
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sydney (Australia)
|
Wysłany: Pon 16:58, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
[Chuny wciąż stała na brzegu obserwując niczym zahipnotyzowana jak resztki tratwy, którą tak długo budowali płoną właśnie i toną w morzu odbierając im nadzieję na ratunek. W jej oczach stanęły łzy. Nie udało jej się uciec od tej wyspy... od niego.]
[Zerknęła w bok na Julie-Ann. Była wyraźnie zła na to co się stało. Już chciała się do niej odezwać, gdy nagle Chuny usłyszała słowa Roberta. Odwróciła się do niego energicznie, patrząc na nieprzytomnego Coreya.]
<do Roberta> Co ty mówisz? [Podeszła bliżej niego.] Jak to nie da się nic zrobić?! [Jej głos stawał się coraz bardziej stanowczy.] Znasz się na medycynie do cholery jasnej! Musisz go uratować!+-
[Wlepiła w niego gniewny wzrok. Nie chciała mówić, ze to przez upór Roberta Corey zastąpił ją i został na tratwie. Był za niego odpowiedzialny... ona była za niego odpowiedzialna.]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Robert Douglas
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:06, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
[Robert spojrzał na Corey'a. Jeszcze raz uderzył go w policzek. Następnie zerknął na Chuny. Jej słowa dobitnie trafiły w sedno. Ratując Yvette też się znał na medycynie, miał sprzęt medyczny, a mimo to nie mógł jej odratować]
<do Chuny> Nie zawsze udaje nam się odratować tych, na którym nam zależy. Może jego czas już się skończył? +-
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Julie-Ann Parsons
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Los Angeles/Sydney
|
Wysłany: Pon 17:10, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
[Julie-Ann wciąż jeszcze dyszała wściekła wpatrując się w ciemności, w których zniknęła łódź z Innymi. Mimo, że wystrzelała cały magazynek w ich stronę, wątpiła czy trafiła. Teraz do jej uszu dotarła wymiana zdań między Robertem a Chuny. Zerknęła w ich stronę przyglądając się rannemu mężczyźnie.]
<do Chuny> On ma rację. Najlepiej będzie go dobić i zostawić tutaj na plaży. +- [Powiedziała naturalnym tonem, wskazując na Coreya. Podeszła bliżej Chuny.]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Chuny Parks
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sydney (Australia)
|
Wysłany: Pon 17:21, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
[Chuny nie wierzyła w słowa, jakie usłyszała od Roberta. Przybrała arogancką pozę, patrząc mężczyźnie prosto w oczy.]
<do Roberta> Jego czas na pewno się nie skończył! [Warknęła głośno, niemal krzycząc.] Nigdy go nie lubiłeś... i nie pieprz, że nie można go odratować - nawet nie spróbowałeś tego zrobić!! [Krzyknęła teraz nadal nie spuszczając z niego wzroku.]+-
[Gdy podeszła Julie, Chuny odwróciła się do niej.]
<do Julie> Nikt cię nie pytał o zdanie, do cholery jasnej! [Krzyknęła na nią.] Taka jesteś mądra? Ciągnęłaś nas tutaj by uratować swoich ludzi, bo nie chcesz ich zostawić! Ty pieprzona hipokrytko!! [Spojrzała na nią z pogardą.] Ja nie zostawię swoich ludzi za sobą, do póki jeszcze oddychają i biją ich serca, więc odpierdol się z łaski swojej!! [Wrzasnęła głośno prosto w jej twarz]+-
[Nie czekała na jej odpowiedź. To przez nią znaleźli się w takim położeniu i nienawidziła jej z całych swoich sił. Odwróciła się z powrotem do Roberta sapiąc wściekle.]
<do Roberta> Bierz się do roboty! [Warknęła lodowatym tonem.]+-
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Julie-Ann Parsons
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Los Angeles/Sydney
|
Wysłany: Pon 17:29, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
[Zaskoczona reakcją Chuny, Julie zamilkła przez chwilę nie wiedząc co odpowiedzieć. Nie zamierzała jednak pozwolić, by ktoś nią tak pomiatał. Zbliżyła się do niej rozsierdzona.]
<do Chuny> Daruj sobie te krzyki, bo nic ci nie dadzą! Zastanów się przez chwilę! [Warknęła prosto w jej twarz.] Robert nie jest cudotwórcą, nie wskrzesi go tylko dlatego, że ty tego chcesz!!+-
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Chuny Parks
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sydney (Australia)
|
Wysłany: Pon 17:31, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
<do Julie> Nie rozumiesz po angielsku, jak się do ciebie mówi, żebyś się odpierdoliła? Zajmij się swoimi ludźmi, ja będę dbała o moich!+-
[Znowu spojrzała na Roberta. Gdyby mogła zmusiłaby go siłą, by pomógł Coreyowi.]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Robert Douglas
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:35, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
[Robert stał bezradnie w wodzie. Tratwa zaczęła już się wypalać, robiło się coraz ciemniej. Jeżeli miałby jeszcze czegoś spróbować, to musiałby zejść na ląd. Niestety kłótnia dziewczyn nie pozwalała podjęcie jakichkolwiek działań. ]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rachel Fox
Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:04, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
[Rachel siedziała na ziemi z podkulonymi pod brodę nogami. Wpatrywała się beznamiętnie w dryfujące na wodzie szczątki tratwy, zupełnie nie wierząc w to co się w okół niej dzieje. Z tego, długo już trwającego transu, wyrwały ją krzyki z których jedyne co zrozumiała to dobić i zostawić. Szybko zorientowała się o co chodzi. Niewiele myśląc zerwała się z miejsca i podeszła bardzo blisko Julie. Była wściekła na kobietę i to właśnie ją obwiniała za całe to zamieszanie.]
<Julie> Zamknij się! [krzyknęła jej twarz gdy ta chciała odpowiedzieć coś Chuny] To przez ciebie tu jesteśmy! To przez ciebie postrzelili Coreya! Przez ciebie zniszczyli nam tratwę! Gdyby nie ty już dawno bylibyśmy z daleka od tej pieprzonej wyspy! Powinnaś być wdzięczna, że nie zostawiliśmy cię w dżungli na pastwę tych dzikusów! Powinnaś dziękować nam, że zgodziliśmy się popłynąć tu z tobą! A ty jeszcze masz czelność decydować co zrobić z naszymi ludźmi?! [Rachel prychnęła pogardliwie trzęsąc się z wściekłości]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Julie-Ann Parsons
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Los Angeles/Sydney
|
Wysłany: Pon 20:50, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
[Julie nie spuszczała wzroku z Rachel. Nie odezwała się ani słowem, bo dobrze wiedziała, że kobieta ma rację. To ona ich tu sprowadziła, ale czy oni nie zrobiliby tego samego gdyby chodziło o życie ich ludzi. Wysłuchała spokojnie Rachel i nie odwracając spojrzenia warknęła cicho pod nosem: ]
<do Rachel> Nikomu nie kazałam ze mną płynąć. Dałam wam wolny wybór. Nie wiedziałam, że Inni nas zaatakują i że spalą tratwę. Ale macie rację [Zrezygnowana uniosła ręce w górę.] Wasi ludzi wasz kłopot. Jeśli macie go ratować to róbcie to szybko, bo trzeba ruszać w drogę...+-
[Odeszła w głąb plaży kończąc rozmowę.]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Chuny Parks
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sydney (Australia)
|
Wysłany: Pon 20:54, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
[Chuny przysłuchiwała się przez chwilę rozmowie Rachel i Julie, a gdy ta druga odeszła, Chuny spojrzała na Rachel z wdzięcznością. Uśmiechnęła się lekko, po czym przeniosła wzrok na Roberta.]
<do Roberta> Może wreszcie wyjdziesz z tej wody i weźmiesz się do roboty? [ton jej głosu był wyjątkowo chłodny].
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Robert Douglas
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:08, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
[Robert przewrócił oczami]
*Kobiety*
[Później popatrzył ze śmiertelną powagą na Chuny]
<do Chuny> Jeżeli mam coś zdziałać to na pewno nie w tej wodzie! Musimy się przenieść na ląd. Niech Rachel i James rozpalą ognisko, duże, na plaży. Reszta niech pomoże mi go przenieść. ++
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Chuny Parks
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sydney (Australia)
|
Wysłany: Pon 21:17, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
[Po słowach Roberta, Chuny spojrzała szybko na Rachel.]
<do Rachel> Rozpalcie to ognisko... [Powiedziała spokojnym tonem, wzdychając przy okazji.]
[Nie czekając na odpowiedź skierowała swoje kroki do Roberta, by pomóc mu przy przeniesieniu Coreya. Unikała patrzenia na Roberta.]
<do Roberta> Przenieśmy go...+-
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Robert Douglas
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:23, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
<do Chuny> Złap go za nogi, jeśli możesz. ++
[Robert sam złapał Corey'a pod pachami. Razem, wspólnym wysiłkiem udało im się przenieść go na plażę, gdzie reszt rozpalała ognisko. Robert uklęknął przy Corey'u.]
<do Corey'a> No, stary, wstawaj. Nie baw się w śpiącą królewnę... Wiem, że między nami nie było różwo, ale mógłbyś ocknąć się dla Emily... ++
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|