Autor Wiadomość
Clover Diverse
PostWysłany: Wto 14:30, 25 Mar 2008    Temat postu:

[Clover spała dość niespokojnie w zbiorowej sypialni. Śnił jej się John. Najpierw widziała, jak z ironicznym uśmiechem na ustach zgadza się na coś. Chciała go powstrzymać, próbowała biec w jego kierunku, ale jej ruchy były spowolnione. Czuła, że mężczyzna będzie miał przez to jeszcze większe kłopoty, niż dotychczas. Chciała, żeby się zmienił. Tak bardzo... Chwyciła go za rękę. On spojrzał na nią ze zdziwieniem. Nagle oślepiło ją niesamowicie jasne światło...]

<do siebie> John! ... [jęknęła przez sen.]

[Otworzyła oczy. Zerknęła w bok i spostrzegła, że chwyciła za rękę Mike'a, który właśnie się budził. Uśmiechnęła się do niego lekko. W głębi serca czuła jednak, że znowu dzieje się coś złego i dotyczy to tym razem Johna.]
Julie-Ann Parsons
PostWysłany: Pon 21:30, 24 Mar 2008    Temat postu:

[Była coraz bardziej zdesperowana. Wpiła palce i paznokcie w jego dłonie próbując je oderwać od siebie, ale mężczyzna nie dawał za wygraną. Była zaskoczona jego siłą. Po takim czasie spędzonym w śpiączce powinien być wyczerpany do tego stopnia, że nie powinien być w stanie ruszyć jednym palcem.]

<Law> Puść mnie!! [Warknęła głośno do mężczyzny, ale to nie podziałało.] Puść mnie!! [Imię mężczyzny powtarzane przez Lawa doprowadzało ją do szału. Nie chciała pamiętać tego imienia, tego człowieka...] Puść mnie do cholery jasnej!!

[Nie radziła sobie z tą sytuacją. Koreańczyk szarpał nią coraz mocniej. Była przegrana w tej walce mimo całej swojej siły. Nie wiedziała co ma zrobić. Wpadała w panikę. W akcie desperacji spojrzała szybko na Roberta leżącego na sąsiednim łóżku. Ze zdziwieniem zobaczyła, że krzyki mężczyzny go nie obudziły. To była dla niej szansa. Spojrzała wściekła na mężczyznę, który znowu zaczął powtarzać to znienawidzone imię. Jej twarz stężała i przybrała wrogi wyraz.]

<Law> Przykro mi, ale chyba jeszcze nie nadszedł Twój czas... [z całej siły zdzieliła mężczyznę w głowę dwoma pięściami, po czym powtórzyła cios jeszcze raz. Dla pewności. Mężczyzna opadł nieprzytomny na łóżko i zamarł. Zrzuciła z siebie jego ręce i odeszła jak najdalej od jego łóżka. Nie chciała tu być, musiała się stąd wydostać. Okrążyła szybko obu pacjentów ambulatorium i dopadła do drzwi. miała już wyjść gdy nagle wpadła na Toma. Jęknęła cicho ze strachu.]
Law Fang
PostWysłany: Pon 21:21, 24 Mar 2008    Temat postu:

[Teraz już wiedział. Nie pomylił się. Dobrze ją rozpoznał. Miał doskonałą pamięć do twarzy, zwłaszcza twarzy ludzi, którzy spiskowali z jego wrogami. Miał wystarczająco sił by zgnieść tą gnidę. Zaczął mocno szarpać kobietą, niemal rozrywając materiał jej bluzki. Brak choćby jednego krzyku z jej ust utwierdził go tylko w przekonaniu. Ona naprawdę tu była i znała go!!]

<Julie-Ann> Anderson! Anderson, Anderson, ANDERSON!!! [Zaczął mocniej szarpać kobietą, wkładając w to wszystkie swoje siły, mimo iż miał ich niewiele. Rzucał nią na wszystkie strony. Po jego twarzy spływał pot, zaciskał zęby z całych sił wwiercając się w nią swoim pełnym nienawiści wzrokiem.]+-
Julie-Ann Parsons
PostWysłany: Pon 21:14, 24 Mar 2008    Temat postu:

[Wytrzeszczyła oczy przerażona na dźwięk imienia, które padło z ust mężczyzny. Jakby nagle ktoś uderzył ją z całej siły w brzuch. Pogubiła się w całej tej sytuacji. Mężczyzna był nieprzytomny od ponad miesiąca a teraz nagle obudził się i chwycił ją mocno za jej bluzkę i wypowiedział imię człowieka o którym miała prawo widzieć tylko ona. Patrzyła na niego oniemiała z wrażenia. Jej twarz zmartwiała, stała się blada, jakby odpłynęła z niej cała krew.]

<Law> Możesz to powtórzyć? [Powiedziała surowym, oschłym tonem. Teraz nie mogła zdobyć się na inny. Gdy mężczyzna nie odpowiedział, niemal krzyknęła.] Powtórz to!!+-
Law Fang
PostWysłany: Pon 21:09, 24 Mar 2008    Temat postu:

[Law nie miał najmniejszego pojęcia co się z nim działo w ostatnim czasie. Przeszłość docierała do niego niezrozumiałymi i nagłymi przebłyskami. Całego jego ciało płonęło z bólu i przerażało go, że ledwo może ruszać rękami. Nóg w ogóle teraz nie czuł, mimo iż wiedział że nimi poruszał. Co się stało? Gdzie on jest? Jak się tutaj znalazł? Do kogo należał głos, który słyszał z oddali? Nie pamiętał żadnej katastrofy samolotu o której wspominała ta kobieta. Ale jeśli się rozbili, to czy zostali uratowani? Przecież miał przed sobą betonowe ściany szpitala, leżał na szpitalnym łóżku. Przez jego myśli przebiegł obraz ogromnego wybuchu i poczuł niemal fizyczny ból. Wygiął się w spazmach. Ten głos... Spróbował odszukać tej kobiety wzrokiem. Zacisnął mocno powieki i zmusił się by obrócić głowę w jej stronę. Kiedy otworzył oczy natychmiast tego pożałował. Ta twarz... Przed jego oczami znowu zaczęły pojawiać się przypadkowe obrazy... a może nie takie przypadkowe... Widział ją.. hotel... ten drań...WRÓG]

[Chwycił nagle kobietę za bluzkę i przyciągnął do siebie. Myślał, że nie potrafi nad sobą zapanować, ale jej widok wyzwolił go z niemocy. Trzymał ją mocno zaciskając pięść. WRÓG! Patrzył na nią z wściekłością, przewiercał ją wzrokiem. W jego głowie grzmiało jedno słowo, jedno imię. Starał się wymówić je na głos. Zmuszał się do tego...]

<Julie-Ann> Anderson!+-
Julie-Ann Parsons
PostWysłany: Pon 20:56, 24 Mar 2008    Temat postu:

[Po silnym kopnięciu Lawa i mocnym uderzeniu o ścianę, Julie-Ann potrzebowała kilku dłuższych chwil by dojść do siebie i w pełni zrozumieć powagę sytuacji. Siedząc na podłodze z plecami przy ścianie obserwowała z konsternacją zachowanie jeszcze przed chwilą nieprzytomnego mężczyzny. Teraz wił się na łóżku w, jak jej się wydawało, bolesnych spazmach, napinał całe ciało i przez zaciśnięte zęby jęczał i wykrzykiwał niezrozumiałe słowa. Patrzyła na jego unoszącą się co chwilę w górę klatkę piersiową, żyły wychodzące pod skórą, gdy mężczyzna zaciskał dłonie w pięści. Sądząc po twarzy mężczyzna cierpiał.

Podniosła się z trudem nie bardzo wiedząc co powinna zrobić. Instynkt podpowiadał jej, że powinna pobiec po kogoś, żeby sprowadzić pomoc, ale to nie było w jej stylu. Nie po to pracowała nad sobą by stać się zupełnie samowystarczalna, by teraz wyręczać się kimś. Odetchnęła głęboko i podeszła szybko do mężczyzny. Widząc jak wstrząsają nim spazmy, chwyciła Lawa mocno za ramiona i przyszpiliła go do łóżka.]

<Law> Spokojnie. Słyszysz? [Jej słowa zdały się nie docierać do mężczyzny. Obserwowała jego oczy błądzące po pomieszczeniu.] Lecieliśmy tym samym samolotem. Rozbiliśmy się. Przez ponad miesiąc byłeś pogrążony w śpiączce. Uspokój się! [Zacisnęła mocniej dłonie na jego ramionach, ale to zdawało się tylko pogarszać sprawę.]+-
Administracja
PostWysłany: Śro 13:51, 12 Mar 2008    Temat postu: Bunkier 'Delfin' i okolice

Temat dla wydarzeń rozgrywających się w bunkrze i jego okolicach.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group